Patryk Słowik nie zgadza się też z opinią Śląskiego WIF, że przecież czytelnicy gazety biznesowej to również pacjenci, więc przekaz prezesa Ziko mógł wpłynąć na ich decyzje zakupowe.
– Czytelnicy „Forbesa” to przede wszystkim osoby zainteresowane tym, w jaki sposób przedsiębiorcy osiągnęli sukces. I pan Zając – mówiąc o przewagach swoich aptek nad konkurencją – uzasadniał właśnie to, dlaczego jemu udało się wejść na szczyt, a wielu innych dalej nieudolnie usiłuje się wdrapać – twierdzi dziennikarz.
Marcin Piskorski – Prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET – przekonuje z kolei, że to kolejny przykład nadgorliwości inspekcji farmaceutycznej i patologii, w którą przerodził się zakaz reklamy aptek.
– To nie powinno mieć miejsca i jest dowodem na to, że zapis ten musi ulec zmianie, bo w praktyce sądowej i GIF wynaturzył się. Takich przykładów jest więcej, jak chociażby uznanie za reklamę informacji o tym, że w aptece można porozumieć się po angielsku, wypożyczyć nebulizatory czy kupić tańsze zamienniki – wylicza Piskorski.
Zakaz reklamy aptek, jak cenzura prasowa?
Czy decyzję Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego można odczytywać jako cenzurę prasową i zakaz opisywania konkretnych działań przedsiębiorców z rynku aptecznego w wywiadach? Czy wpłynie ona na pracę dziennikarzy i ich kontakty z ekspertami rynku aptecznego?
– Kara nie jest żadną cenzurą mediów, te stały się jedynie narzędziem do łamania przepisów. Trudno zresztą uwierzyć, że właściciel dużej sieci aptek, opłacającej wielu prawników, nie miał świadomości, że narusza obowiązujące prawo. W siedem lat po jego uchwaleniu, setkach orzeczeń i opinii wszelkich organów i instancji. Trzymając się żeglarskiej konwencji wywiadu można zauważyć klasyczną „łódkę bols” – przekonuje Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Patryk Słowik z kolei nie ma obaw, że po tej decyzji Śląskiego WIF przedsiębiorcy z branży aptecznej będą obawiali się rozmów z mediami.
– Wielokrotnie już można było znaleźć powody, dla których ktoś nie powinien rozmawiać z dziennikarzami (ryzyko kary, narażenia się decydentom, brak zgody akcjonariuszy), a mimo to rozmawiał. Czasem decyduje zwykła ludzka próżność i chęć zobaczenia swojej twarzy w telewizji bądź gazecie, czasem wyrachowana kalkulacja zakładająca, że ewentualne koszty będą mniejsze od zysków, a czasem zrozumienie, że wolne media są jednym z filarów demokratycznego państwa i należy je wspierać – mówi Słowik.
Przedsiębiorcy wolą „ugryźć się w język”
Innego zdania jest jednak Marcin Piskorski. Z jego doświadczenia i praktyki wynika, że wielu przedsiębiorców z rynku aptecznego odmawia mediom wywiadów. Często godzą się na komentarze wyłącznie anonimowe (czytaj również: Jan Zając: Rząd nie jest od ręcznego sterowania gospodarką).
– Przedsiębiorcy jeśli mają ryzykować tego typu kary, albo narażać na chodzenie po sądach, to wolą ugryźć się w język – mówi Prezes ZPA PharmaNET.
Co ciekawe Patryk Słowik w ramach anegdoty przyznaje, że kiedyś umówił się na wywiad Janem Zającem oraz Marcinem Piskorskim.
– Panowie po prostu nie przyszli na umówione spotkanie, bez uprzedniego odwołania. Wówczas uznałem to za niegrzeczne zachowanie. Dziś wiem, że być może dzięki temu pan Zając zaoszczędził kilkadziesiąt tys. zł – mówi dziennikarz.
Opłacało się zapłacić karę?
Marek Tomków przekonuje, że kara nałożona za wywiad dla Forbes była słuszna. Samorząd aptekarski niemal codziennie obserwuje podobne działania przedsiębiorców z rynku aptecznego. Na różnie sposoby próbują oni obchodzić zakaz reklam aptek obowiązujący od 2012 roku (czytaj również: Przełomowy wyrok NSA w sprawie reklamy aptek?).
– Dziesięciopiętrowy baner to drogowskaz, „hurtowe ceny leków” to nie reklama tylko nazwa apteki, a „apteka tańszych leków” to tylko większa czcionka ustawowej informacji o zamiennikach – wylicza Tomków.
Jego zdaniem WIF słusznie nałożył karę. Zwraca jedna uwagę, że w tym przypadku reklama dotyczyła wszystkich aptek, a karę nałożono tylko na te działające w jednym z szesnastu województw. Co oznacza, że biorąc pod uwagę zasięg reklamy i tak opłacało się zapłacić karę. – A to niestety zamiast być nauczką staje się zachętą – mówi Tomków. Z Rejestru Aptek wynika, że w całym kraju działa około 200 placówek Ziko.
Śląski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny w swojej decyzji co prawda nałożył na właściciela sieci aptek karę finansową, ale jednocześnie umorzył postępowanie w części dotyczącej nakazania zaprzestania prowadzenia powyższej reklamy aptek. WIF ustalił bowiem, że publikacja wywiadu dotyczyła tylko jednego numeru magazynu.
– W toku postępowania organ nie dysponował dowodami świadczącymi o kolejnych publikacjach tego tekstu, a zatem działanie strony miało charakter jednorazowy. Tym samym nakazanie stronie przez Śląskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego zaprzestania prowadzenia opisanej wyżej reklamy aptek stało się bezprzedmiotowe – czytamy w decyzji.
Tymczasem wywiad od 3 lat dostępny jest dla prenumeratorów Forbes w wersji on-line.
©MGR.FARM
2018.10.08 8523.12.2018 decyzja ws.reklamy — SKAN
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
6 komentarzy Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]