Podczas konferencji programowej Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło plany rozszerzenia oferty bezpłatnych leków w roku 2024. Obecnie program „Leki 75 plus” (wprowadzony we wrześniu 2016 roku), umożliwia pacjentom powyżej 75. roku życia bezpłatny dostęp do niektórych leków refundowanych. Teraz planuje się poszerzenie grupy beneficjentów o osoby w wieku od 65. roku życia oraz dzieci i młodzież do 18. roku życia.
Dzieci i osoby w wieku 65+ realizują w sumie ponad jedną trzecią recept w polskich aptekach. 17,6 proc. recept wystawianych jest na leki dla dzieci, a 20,1 proc. dla seniorów w wieku 65+. Po wprowadzeniu zapowiadanych programów „18 minus” i „65 plus” w sumie nawet 15 mln osób może mieć prawo do bezpłatnych leków. Czy faktycznie spowoduje to poprawę leczenia dzieci, młodzieży, seniorów i czy to się ekonomicznie opłaca?
- Czytaj również: Bezpłatne leki dla młodszej populacji
Darmowe leki… ale nie wszystkie
Pierwsza lista bezpłatnych leków dla seniorów 75+ (lista S) powstała w 2016 roku. Dziś znajduje się na niej ponad 2 tysiące pozycji, obejmujących 175 substancji czynnych. To podstawowe leki, stosowane np. w nadciśnieniu tętniczym, chorobie wieńcowej, astmie, przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc, cukrzycy. Nie wszystkie, bo na liście może znaleźć się tylko lek przepisywany na receptę, który jednocześnie jest lekiem refundowanym.
Propozycje leków, jakie powinny znaleźć się na liście bezpłatnych leków, składają konsultanci krajowi w danej dziedzinie medycyny. Następnie podlegają one ocenie, porównującej wartość terapeutyczną do skutków ekonomicznych bezpłatnego wydania leku.
Nie wiadomo, jakie leki trafią na listę „65 plus”. Według zapowiedzi, będą to prawdopodobnie te same, które są już na liście „75 plus”. Osobna lista musi powstać dla dzieci i młodzieży, gdyż w tej grupie farmakoterapia wygląda zupełnie inaczej. Z informacji Ministerstwa Zdrowia wynika, że oferta wyborcza bezpłatnych leków dla dzieci dotyczyłaby preparatów obecnych już na liście dla seniorów, i byłaby poszerzona o antybiotyki.
Koszt obietnic PiS o bezpłatnych lekach
Od początku obowiązywania programu „75 plus” (2016 r.) do chwili obecnej, wydano na niego ok. 4,4 mld zł. W skali roku korzystało z niego średnio ok. 1,2 mln pacjentów. Koszt wprowadzenia bezpłatnych leków dla dodatkowych wskazanych grup będzie zależał od zakresu programu, który nie został sprecyzowany.
Pewnym punktem odniesienia może być koszt programu darmowych leków 75+ (obejmuje ponad 2 tys. preparatów), który w 2022 wyniósł 830 mln zł. Według danych GUS, na koniec 2022 w Polsce żyło 2,8 mln osób w wieku 75+ oraz 4,6 mln osób w wieku 65-74. Rozszerzenie obecnych uprawnień w przypadku osób starszych na grupę 65-74 mogłoby więc potroić koszt programu.
Liczebność dzieci i młodzieży to z kolei ok. 7 mln osób. W ich przypadku przeciętny koszt leku i częstotliwość stosowania są znacząco niższe. Po rozszerzeniu uprawnionych grup, według szacunków MZ, koszt programu w przyszłym roku ma wynieść ok. 2,4 mld zł rocznie.
Skąd na to pieniądze?
Szef resortu zdrowia zapewnia, że pieniądze na bezpłatne leki “18 minus” i „65 plus” się znajdą. Eksperci przypominają jednak, że pod koniec ubiegłego roku rząd w ramach tzw. ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty wytransferował z Narodowego Funduszu Zdrowia gigantyczne pieniądze (ok. 12,5–12,6 mld zł).
Tegoroczny budżet NFZ jeszcze na tym nie ucierpiał. Wszystko dlatego, że kwotę tę pokryto ze środków Funduszu Zapasowego (to oszczędności wynikające m.in. z nierealizowania świadczeń w czasie pandemii). Już w przyszłym roku luka w finansowaniu publicznej ochrony zdrowia wyniesie jednak ponad 15 mld zł (to analizy robione jeszcze przed ogłoszeniem, że program bezpłatnych leków będzie rozszerzony).
Skąd rząd weźmie pieniądze na jej pokrycie? Zapewne doraźnie dojdzie do przesunięć wydatków realizowanych zarówno w ramach budżetu NFZ, jak i budżetu państwa. Pozostaje pytanie: co potem?
Obietnice wyborcze w obszarze zdrowia i zarzuty o populizm
Słowa, jakie padły w czasie konwencji programowej PiS, wywołały sporo komentarzy. Obok słów poparcia padły zarzuty o wyborczy populizm.
– Z jednej strony darmowe leki dla osób po 65/do 18 r.ż. oznaczają, że mniej się będzie marnować pieniędzy w systemie (leczenie powikłań niebrania leków jest droższe niż leki). Z drugiej mówimy o darmowych lekach i tak już refundowanych. A problemem są drogie nierefundowane – napisał na Twitterze Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy NIL.
Podobnie do sytuacji odniosła się Dorota Korycińska, prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej, napisała: „Mali pacjenci z rzadkimi chorobami czekają na te leki. Skończą się zbiórki publiczne. Czekamy!”.
Z kolei dr Krzysztof Bukiel, założyciel i były przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (od 1991 do 2022), odnosząc się do zapowiedzi PiS, podsumował: „Niech już wreszcie wszystko będzie za darmo”.
Co na to producenci leków?
Przedstawiciele producentów leków wstrzymują się z oceną zapowiadanych zmian do momentu, gdy poznamy ostateczne listy bezpłatnych leków. Dopiero wtedy będą gotowi określić, jaki wpływ te zmiany mogą mieć na rynek.
– Jeżeli jacyś pacjenci nie realizowali recept ze względów finansowych, to te zmiany będą służyć ich zdrowiu, bo umożliwią im skuteczne leczenie. Natomiast jeśli chodzi o wpływ na rynek producentów, nie wiemy, jaki on będzie, bo nieznana jest oficjalna wersja (kształt) listy darmowych leków 65+ i do 18. roku życia” – skomentował Krzysztof Kopeć, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego „Krajowi Producenci Leków”.
Darmowe leki? „Nikt nie powiedział, że wszystkie”
O wprowadzenie bezpłatnych leków dla dzieci i młodzieży oraz dla seniorów od początku 2024 r. został zapytany rzecznik PiS Rafał Bochenek i wyjaśnił, że „zmienia się grupa docelowa i zakres leków również się zmieni, będzie poszerzony”. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie zapowiedziano zmiany grupy darmowych leków, tylko zmianę grupy docelowej, Bochenek odparł, że „będzie zmieniona grupa docelowa ponieważ to będzie dodatkowych 12 mln osób, które będą objęte naszymi programami, tak szacujemy w tym momencie. Chodzi tutaj o osoby w wieku senioralnym, czyli od 65 rok życia, jak i również dzieci i młodzież do 18 roku życia”. Rzecznik PiS zaznaczył, że „będzie to najprawdopodobniej kilka tysięcy dodatkowych leków”.
– Pracujemy w tym momencie nad listą. Na pewno również to rozwiązanie będzie wdrożone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości – zapewnił rzecznik PiS.
Z kolei Rzecznik Rządu Piotr Müller dopytywany, czy szacowana kwota jest wystarczająca, oznajmił:
– Nikt nie powiedział, że wszystkie leki, nikt nie użył takiego określenia, że wszystkie. To jest rząd wielkości – zależnie od szerokości tej listy leków – dodatkowo od 1 mld zł do 2 mld zł – wyjaśnił. Jak dodał, „jest określona lista najważniejszych leków”. Zapowiedział, że rozszerzenie listy leków będzie konsultowane ze środowiskiem medycznym.
Kiedy program zacznie działać?
W miniony piątek zapytano szefa resortu zdrowia w TVP Info o zapowiedziane rozszerzenie programu darmowych leków o kolejne grupy uprawnionych. Jego odpowiedź rzuciła nieco więcej światła na kalendarz wprowadzanych zmian.
– Celujemy na 1 stycznia, ale przymierzamy się, czy ewentualnie nie byłoby możliwości wcześniejszego wprowadzenia tego programu. Na razie analizujemy taki wariant, żeby ewentualnie w ostatnim kwartale 2023 r., ale – tak jak mówię – decyzja jeszcze nie zapadła – powiedział Niedzielski, pytany, od kiedy konkretnie będą bezpłatne leki dla dzieci i osób 65+.
Pytany zaś o koszty rozszerzenia programu odpowiedział: „szacujemy, (że) mniej więcej 1,5-2 mld zł więcej”.
– To są poważne środki, które w ramach budżetu zdrowia będą dostępne – dodał.
Pomysł szlachetny i powszechny
Pomimo coraz wyższych nakładów na opiekę zdrowotną, w Polsce obserwujemy jeden z najwyższych wskaźników współpłacenia pacjenta za leki w Europie. Wysokie obciążenie kosztami leków często tworzy finansową barierę dostępności, prowadząc do sytuacji, w której najbiedniejsi rezygnują z ich zakupu. Obniżenie odpłatności z pewnością spowoduje, że mniej pacjentów zrezygnuje z zakupu swoich leków. Ustrzeże ich to przed możliwymi powikłaniami wynikającymi z zaniechania terapii.
Wzrost wydatków na zdrowie to słuszny i postulowany kierunek. Szczególnie zważywszy na to, że w Polsce wydaje się na ten cel na głowę połowę tego, co średnio w UE. Również pod względem odsetka PKB to jedna z najniższych wartości w Europie. My dążymy do 7 proc., a Czesi już wydają ponad 9. I to przy wyższym PKB per capita. Jest jednak pewne „ale”. Na zdrowie, tak jak i na każdy inny publiczny system, można wydać gros pieniędzy i nie uzyskać żadnej poprawy. System bowiem musi być przede wszystkim sprawny i efektywny.
©MGR.FARM
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
1 komentarz Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]