Prawie 80 proc. substancji czynnych używanych przez producentów leków pochodzi z Chin. Jakikolwiek problem w ich fabrykach, stanowi ogromne zagrożenie dla ciągłości dostaw leków na cały europejski rynek. Przykład tego mieliśmy w minionym roku, gdy zanieczyszczenie chińskiego walsartanu spowodowało wycofanie z aptek kilkudziesięciu leków z tą substancją. Okazuje się, że to nie koniec problemów z chińskimi producentami substancji czynnych (czytaj więcej: Nie tylko walsartan był zanieczyszczony. Będą kolejne masowe wycofania leków?).
– W ostatnich tygodniach zamknięto z tego powodu kilkanaście zakładów produkujących substancje czynne do leków. Odbije się to na sytuacji polskich pacjentów – pisze Patryk Słowik w dzisiejszym wydaniu Gazety Prawnej.
Jego słowa potwierdza Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Przyznaje, że w ostatnim czasie pogorszyła się dostępność do API – substancji czynnych wykorzystywanych w produkcji leków. To, że są kłopoty z zakupami w Chinach, potwierdza nam również rynkowy lider – Polpharma (czytaj również: Chińska jakość w polskich lekach. Kolejna afera lekowa?).
– Już teraz widać braki ponad 100 produktów leczniczych. Brakuje głównie tych stosowanych przy chorobach tarczycy, przy cukrzycy, chorobach kardiologicznych, a także leków przeciwbólowych – informuje na łamach DGP Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Wszystko wskazuje, że będzie jeszcze gorzej i… drożej. Chinach i mniej substancji czynnych, tym produkt droższy (czytaj również: Polskie leki powinny przeważać na listach refundacyjnych).
Dlaczego w Chinach zamykają się fabryki API?
Chińskie władze intensywnie walczą o ochronę środowiska. Efektem tego jest zamknięcie fabryk leków, które generują dużo zanieczyszczeń.
– Trudno się dziwić Chińczykom. Przy produkcji substancji czynnej mamy do czynienia z syntezą chemiczną, która jest „brudna”. Widocznie Chiny doszły do wniosku, że czas ograniczyć zarobek na sprzedaży surowca, a zadbać o swoje środowisko – wskazuje na łamach DGP prof. Zbigniew Fijałek z WUM, dyrektor Narodowego Instytutu Leków w latach 2005–2015.
Eksperci wskazują jednak, że dbałość o środowisko nie musi być jedyną przyczyną zamknięcia fabryk. Nie od dziś wiadomo, że chińscy producenci miewali problemy z zapewnieniem odpowiedniej jakości swoich produktów. Najlepszym tego przykładem jest zeszłoroczna afera z wycofaniem walsartanów (czytaj również: Nowe prawo farmaceutyczne to zaproszenie dla Chińczyków?).
– Niestety opieranie produkcji na chińskich fabrykach jest niebezpieczne. W wielu z nich nie są stosowane zbyt wysokie standardy w produkcji, pojawiają się zanieczyszczenia. A europejscy i amerykańcy producenci leków, choć mogliby sprawdzać dokładnie dostarczany im produkt, nie robią tego, by nie ponosić dodatkowych kosztów – wskazuje prof. Fijałek.
Pomimo intensywnych działań Pekinu zmierzających do poprawy sytuacji na rynku, sektor farmaceutyczny sprawia wiele kłopotów. Najczęściej dotyczą one jakości produkcji, dostępności leków oraz zachowania standardów bezpieczeństwa przez producentów. Nie ma miesiąca, by nie było afery związanej z zanieczyszczeniami substancji czynnych lub zaniedbaniem innych norm produkcji (czytaj również: Dlaczego w aptekach brakuje Euthyroxu? Producent tworzy infolinię…).
Źródło: ŁW/DGP