Mając szeroki dostęp do źródeł, wiele osób próbuje wykorzystać niepożądane działania pewnych grup leków w celu podniesienia wydolności organizmu. Z problemem tym wiąże się również uzależnienie, które także znajduje odbicie w działaniu niektórych preparatów bez recepty.
Koniec z nadużywaniem
Trudno znaleźć tak ścisłą definicję narkotyku jak leku, jednak w szerokim tego słowa znaczeniu to substancje, których regularne przyjmowanie prowadzi do uzależnienia fizycznego. Aby zapobiegać zacieraniu się granic pomiędzy tymi dwoma pojęciami oraz znając możliwe działania niewłaściwego stosowania pewnych grup preparatów, z pierwszym dniem stycznia 2017r. weszło w życie rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie wykazu substancji o działaniu psychoaktywnym oraz maksymalnego poziomu ich zawartości w produkcie leczniczym, stanowiącego ograniczenie w wydawaniu produktów leczniczych w ramach jednorazowej sprzedaży.
Zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem z dnia 16 grudnia 2016 r., przy jednorazowej sprzedaży w aptece produktu leczniczego zawierającego w swoim składzie pseudoefedrynę, dekstrometorfan lub kodeinę osoba wydająca produkt zawierający powyższe substancje, w ramach jednorazowej sprzedaży może wydać taką ilość jednostek dawkowania, która sumarycznie w opakowaniu będzie zawierała maksymalnie:
- 720 mg pseudoefedryny
- 240 mg kodeiny
- 360 mg dekstrometorfanu
włączając w to sole estrów, eterów i izomerów, jeżeli istnienie takich soli jest możliwe w produkcie leczniczym stanowiącym przedmiot jednorazowej sprzedaży.
Święta trójca
A co, jeśli przekraczamy dopuszczalne dawki preparatu umyślnie? Kilka wieków temu, Paracelsus powiedział, że „Każdy lek to trucizna, wszystko zależy od dawki” i miał rację – to, co w małych ilościach nam pomaga, w dużych staje się jak narkotyk. Sprawę komplikuje fakt, że bez trudu każdy jest w stanie znaleźć preparaty o potencjalnych właściwościach narkotycznych i uzależniających w asortymencie apteki, w dodatku często bez recepty:
- Pseudoefedryna, będąca pochodną amfetaminy, wchodzi w skład preparatów na zapalenie zatok czy zatkany nos – przedawkowana daje objawy charakterystyczne dla choroby Parkinsona: działa na ośrodkowy układ nerwowy, powodując bóle głowy, nudności, pobudzenie, zaburzenia snu, drżenie mięśni, świąd, wysypkę i suchość skóry. Lek rozszerza źrenice, pojawia się nadwrażliwość na światło, czasem opóźnienie reakcji i zaburzenia koncentracji. Nadużywanie prowokuje blednięcie i sinienie palców rąk i stóp pod wpływem zimna bądź stresu.
- Kodeina jest pochodną morfiny i w organizmie w niewielkim stopniu się do niej przekształca (ok. 10%). Z reguły stosują ją pacjenci w przypadku bólu różnego pochodzenia, stanów zapalnych, a także przeziębienia z towarzyszącym męczącym kaszlem. Jednakże w przypadku przedawkowania preparatów z kodeiną pacjent zaczyna wykazywać objawy niepożądane w postaci nudności i wymiotów, zwężonych źrenic, ale także spadku lęku i niepokoju czy rozleniwienia. Głębokie uzależnienie objawia się problemami z koncentracją, utratą wagi, bladością skóry czy zaburzeniami wątroby i depresją. Po zaprzestaniu stosowania może wystąpić zespół abstynencyjny, z charakterystycznym brakiem woli do działania, chronicznym bólem głowy, bezsennością i drażliwością.
- Dekstrometorfan jest także substancją preparatów o działaniu przeciwkaszlowym, który w dawkach terapeutycznych nie wykazuje groźnych działań niepożądanych. Jednak już trzykrotne przekroczenie zalecanej dawki może wywołać działanie euforyzujące i powodować zaburzenia psychoaktywne, po których przychodzą: bezsenność, bóle kostno-stawowe, niepokój, dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego i obniżenie nastroju.
Uzależniająca ksylometazolina
Choć wspomniane trzy substancje czynne są ograniczone w obrocie literą prawa, jest jeszcze jedna czarna owca, która być może powoduje więcej uzależnień niż substancje opisane ustawą. Farmaceuci nagminnie przestrzegają pacjentów przed zgubnym przeciąganiem terapii preparatami na katar, których zadaniem jest zmniejszanie obrzęku błony śluzowej nosa. Środki te, w postaci kropli i aerozoli wolno stosować maksymalnie 7 dni (ksylometazolina), a podawane doustnie w postaci tabletek jedynie 5 dni (pseudoefedrya). Co, jeśli ktoś leku nie odstawi? Pojawiają się efekty z odbicia – niezażycie preparatu powoduje uczucie obrzmienia nosa i nadmiernej suchości, więc pacjenci aplikują sobie dodatkową dawkę środka. Finalnie prowadzi to do zaniku błony śluzowej nosa, utraty powonienia i silnego uzależnienia.
Tysiące Polaków jest obecnie uzależnionych od kropli do nosa, zawierających ksylometazolinę. Jak lek który ma pomagać finalnie zaczyna szkodzić? W błonie śluzowej naszego nosa występują dwa rodzaje receptorów: alfa-1 beta-2. Podczas gdy receptory alfa-1 odpowiadają za skurcz naczyń krwionośnych, co skutkuje większym komfortem oddechu, receptory beta-2 dają efekt kompletnie odwrotny, gdyż ich pobudzenie daje rozszerzenie naczyń krwionośnych. Okazuje się, że ksylometazolina ma zdolność aktywowania nie tylko „korzystnych z punktu widzenia terapii zatkanego nosa receptorów alfa, ale również antagonistycznych receptorów beta. Początkowo przewagę zyskuję te pierwsze, dzięki czemu nasze naczynia krwionośne się obkurczają, a nam lepiej się oddycha. Jednak w miarę jak czas stosowania naszych kropli wydłuża się, następuje obniżenie pobudzenie alfa-1 receptorów z dodatkową hiperstymulacją beta-2 receptorów. I w efekcie otrzymujemy książkowy rhinitis medicamentosa.
Farmaceuta na straży
Wspomniane w artykule rozporządzenie opiera się na podstawie art. 71a ust. 5 ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2016 r. poz. 2142 i 2003) – a zatem daje to nam sygnał do wnioskowania, że to farmaceuci muszą stać na straży zdroworozsądkowego podejścia do substancji o charakterze uzależniającym. Ustawa jedno, a wiedza i doświadczenie drugie i z tego nigdy nie zapominajmy korzystać.
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
17 komentarzy Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]