– Daliśmy ogłoszenia na ogólnodostępnych portalach: „Kupimy duże ilości leków na raka, cukrzycę, astmę, tarczycę. Płacimy nawet dwukrotność ceny rynkowej”. I tutaj dziennikarska prowokacja przeszła nasze najśmielsze oczekiwania – czytamy w dzisiejszym wydaniu Wprost.
Z relacji dziennikarzy wynika, że w ciągu paru godzin na ich skrzynkę pocztową spłynęło kilkanaście konkretnych ofert. Użytkownicy kontaktowali się za pośrednictwem zaszyfrowanych, bezpiecznych serwisów mailowych Tutanota lub Protonmail (czytaj również: Neuca: Zapasy Euthyroxu topnieją. Gdzie są zapowiadane dostawy?).
– Od 80 do 100 opakowań każdego produktu jestem w stanie wysłać w ciągu jednego dnia ekspresem. Na drugi dzień są dostępne w dowolnym paczkomacie w Polsce – pisał jeden z nich.
– Euthyrox wysyłam bez problemu, Firmagon też jest, ale cena jest zbyt wysoka, żebym takie ilości wysyłał paczką. Musielibyśmy się spotkać na odbiór osobisty z gotówką – pisze inny.
Dziennikarze Wprost w ogłoszeniu zamieścili również swój numer telefonu. Na niego również otrzymywali oferty. Jeden z rozmówców – zapytany o pochodzenie sprzedawanych leków – zapewniał, że wszystkie są z apteki. Mężczyzna powoływał się na zaprzyjaźnionych farmaceutów, którzy są w stanie wyciągnąć dla nas leki z magazynu (czytaj więcej: W Polskich aptekach są fałszywe leki!).
– Cała akcja miała wyglądać, jak w amerykańskich filmach o karterach narkotykowych. Nasi dostawcy mieli z jednej strony skupować jak największe ilości preparatów w zaprzyjaźnionych aptekach. Z drugiej zaś wspomagać miały ich niewielkie hurtownie. Tak zebrany „towar” mniejsi dostawcy mieli wysyłać nam do paczkomatów zwykłą pocztą. Więksi proponowali spotkania w ustronnym miejscu w celu dokończenia transakcji. Nie obchodziło ich kompletnie do czego będą przeznaczone medykamenty i gdzie ostatecznie trafią. Liczył się tylko zarobek. Tu i teraz. A przecież lekarstwa przewożone w nieodpowiedniej temperaturze mogą być śmiertelnym zagrożeniem – opisuje Wprost.
Zdaniem dziennikarzy jeden z dostawców miał stwierdzić, że „Młody technik farmacji zarabia w Warszawie 3 tys. zł na rękę. Drugie tyle może zarobić na dzisiejszym lekowym deficycie. Dlaczego więc ma nie korzystać z okazji?”
Źródło: ŁW/Wprost
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
4 komentarze Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]