Dlaczego postanowiła Pani studiować farmację? Czy wiąże się z tym jakaś historia rodzinna?
Moja mama też jest farmaceutką, więc można powiedzieć, że mam to trochę we krwi. Aktualnie jest już na emeryturze, ale pamiętam, że jako mała dziewczynka odwiedzałam ją w aptece, obserwowałam, jak pomaga pacjentom, i po prostu bardzo mi się to podobało. Wtedy zapragnęłam robić to samo.
A gdzie studiowała Pani farmację?
Studiowałam na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Wtedy była to jeszcze Akademia Medyczna w Warszawie. Następnie ukończyłam studia podyplomowe „Marketing Strategiczny na Rynku Farmaceutycznym” na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Chcąc dalej zgłębiać wiedzę, zapisałam się do Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, gdzie w 2013 roku ukończyłam menedżerskie studia podyplomowe.
A gdzie zdobywała Pani pierwsze doświadczenia zawodowe?
Miałam okazję pracować w aptece prywatnej i w różnych dużych sieciach aptecznych. Ale moje serce było zawsze z Apteką od Serca. Jeszcze jako studentka pomagałam w 2004 roku otwierać pierwszą Aptekę od Serca i zobaczyłam, że jest to miejsce, gdzie pacjent faktycznie jest na pierwszym miejscu. Dlatego od wielu lat pomagam rozwijać Apteki od Serca i wspieram naszych pracowników w codziennej pracy – po to, aby pacjenci otrzymali niezbędną pomoc i poczuli się naprawdę zaopiekowani. Bo przecież o to w tym zawodzie chodzi.
Wspomniała Pani, że Pani mama była farmaceutką. Jak to było, kiedy podjęła Pani decyzję, że chce iść na farmację? Mama zachęcała Panią do tego czy raczej powstrzymywała?
Powiem szczerze, że jej podejście było raczej dyplomatyczne, bo ani nie zachęcała, ani nie odradzała. Aczkolwiek ostrzegała, że to naprawdę trudne studia. Tak więc decyzję oczywiście zostawiła mi. Ja natomiast nie widziałam siebie w żadnym innym miejscu. To było dla mnie dosyć naturalne i nie miałam większych problemów z podjęciem tej decyzji.
Pytam o to, bo obecnie wielu farmaceutów w mediach społecznościowych deklaruje, że odradza swoim dzieciom pójście na farmację i podejmowanie tego zawodu. Co Pani sądzi o takim podejściu? Zachęcałaby Pani swoje dzieci, czy w ogóle młodych ludzi stojących przed takim wyborem, do pójścia na farmację?
Ja będę cały czas zachęcać. Wierzę, że farmaceuci mają naprawdę wielką rolę do odegrania. Rolę doradcy pacjenta. Oczywiście nie jest teraz łatwo i z tego może wynikać podejście innych farmaceutów, o którym Pan wspomniał. Jest wiele ograniczeń prawnych i zacięta konkurencja. Ale też widzę coraz więcej światełek w tunelu. Mam tu na myśli Ustawę o zawodzie farmaceuty, zaczynamy już bardzo konkretnie mówić o usługach farmaceutycznych i formalnej opiece farmaceutycznej. Choć w mojej ocenie opieka farmaceutyczna w postaci porady już od dawna była obecna w aptekach, ale teraz zaczyna się formalizować. Mam wrażenie, że ktoś w końcu dał farmaceutom zielone światło, by zadziały się u nas naprawdę dobre rzeczy.
Własnemu synkowi, który aktualnie ma sześć lat, ale również wszystkim innym, będę mówić, by po prostu robili to, co lubią, co czują, że chcą robić w życiu. Tylko to gwarantuje sukces. Jak to się mówi: rób w życiu to, co lubisz, a nie przepracujesz ani jednego dnia. Warto więc łączyć swoje pasje i zainteresowania z pracą, wtedy można zrobić coś dobrego. To dotyczy również farmacji. Jeśli ktoś chce pomagać innym ludziom, cechuje go empatia, to ma to, co jest najważniejsze w z zawodzie farmaceuty. Po to jesteśmy w końcu farmaceutami, żeby pomagać. Takie osoby zapraszam na studia. Zmieniajmy razem na lepsze ten zawód, żeby po prostu lepiej zadbać o pacjentów.
Jak ocenia Pani obecne perspektywy młodych farmaceutów na rozwój kariery zawodowej? Są one teraz szersze i lepsze niż chociażby 12 lat temu, gdy Pani kończyła studia? Pojawiło się przecież w ostatnich latach wiele ograniczeń, które nie ułatwiają im startu w roli przedsiębiorcy.
Każdy moment jest inny. Na pewno kiedyś pewne rzeczy były łatwiejsze. Nie było tylu ograniczeń i przepisów hamujących rozwój i działania, które teraz są zabronione. Poza tym jeszcze jakiś czas temu marże apteczne, zwłaszcza na leki refundowane, były wyższe. To sprawiało, że były większe możliwości inwestowania w różne usługi związane z doradztwem pacjentowi. Teraz, zanim podejmie się jakiekolwiek działania, trzeba kilka razy sprawdzić, czy nie naruszają one zakazu reklamy aptek i czy aby na pewno są dozwolone. Jednocześnie konkurencja na rynku jest coraz ostrzejsza i nie widzę tej jedności w środowisku farmaceutów, którą dostrzegałam wcześniej. Apteki wręcz donoszą na siebie, kiedy jedna zrobi coś dobrego dla pacjentów.
Ale z drugiej strony dla farmaceutów pojawiają się też nowe możliwości wyboru ścieżki kariery. Osoby, które chcą zostać w aptece i realizować się w bezpośrednim kontakcie z pacjentami, oczywiście mają taką możliwość. Tacy farmaceuci po kilku latach mają też szansę zostać kierownikami aptek. Ale to nie jest jedyna droga rozwoju. Mogą też pracować jako koordynatorzy, opiekunowie czy kierownicy regionalni – różnie się tę funkcję nazywa. Można też zostać ekspertem od opieki farmaceutycznej, ekspertem od doradztwa pacjentowi czy trenerem wewnętrznym w firmie. W dużych firmach, tak jak u nas, jest też wiele możliwości, by pracować i pomagać w działach zakupów i sprzedaży czy marketingu, który w aptekach jest zupełnie innym marketingiem niż w innych branżach.
Tak więc z jednej strony teoretycznie kiedyś było łatwiej w tym zawodzie, ale z drugiej – teraz mamy nowe ścieżki kariery i inne, lepsze narzędzia, by pomagać pacjentom. Te narzędzia zyskują też farmaceuci w aptekach w postaci usług opieki farmaceutycznej. Więc wydaje mi się, że każdy czas ma swoje plusy i minusy.
To prawda, że pojawiają się nowe narzędzia i możliwości. Tylko czy apteki będzie stać na ich wdrożenie?
Dokładnie. Problemem jest marża na leki refundowane, która aktualnie wynosi około 16 proc. i cały czas spada. Bez poprawy tego elementu aptek nigdy nie będzie stać na realizację usług na taką szeroką skalę, o jakiej się mówi. Mam nadzieję, że jako środowisko farmaceutów będziemy, tak jak inne zawody medyczne, walczyli o więcej pieniędzy. Bo niestety dziś przy tej marży na leki refundowane to apteki tak naprawdę do ich sprzedaży dokładają. Więc skąd wziąć dodatkowe środki na dodatkowe usługi, opiekę farmaceutyczną, którą chcemy w Polsce prowadzić?
Mam wrażenie, że odpowiedzią na te pytanie jest między innymi postępująca na rynku konsolidacja. Z jednej strony mamy sieci aptek i ich franczyzy, a z drugiej – apteki indywidualne i programy partnerskie. Jednym z nich jest zarządzana przez Panią Apteka od Serca. Proszę opowiedzieć o tej inicjatywie.
Apteka od Serca jest rodzinną firmą, założoną przez małżeństwo magistrów farmacji Ewę i Tomasza Budzowskich. Filozofią Apteki od Serca jest prawdziwa troska o pacjentów i pracowników. Stawiamy na ludzi. Pragniemy być ukochaną apteką dla naszych pacjentów i najlepszym miejscem pracy dla pracowników. Taką prawdziwą Apteką od Serca. Właściciele posiadają kilka własnych aptek, ale najbardziej znani jesteśmy w Polsce właśnie z programu partnerskiego, dzięki któremu można mieć siłę sieci, pozostając nadal w pełni niezależną apteką.
Aptek w naszej grupie jest już ponad 80, a patrząc na szybkość dołączenia kolejnych, będzie nas za chwilę ponad 100. Cieszy mnie, że właściciele aptek z całej Polski tak chętnie łączą się z naszą grupą, bo to znaczy, że jest naprawdę wiele aptek, które kochają pomagać swoim pacjentom i tak jak my chcą zadbać o pracowników.
Przeczytałeś dopiero 25% całego wywiadu.
Całość dostępna w najnowszym numerze magazynu MGR.FARM
Jeśli przyjdzie 2 grudnia nie będzie można wydać nic. Pacjent otrzymał już lek na łącznie 120 dni st...
recepta farmaceutyczna załatwia sprawę
3/4 czasu liczysz w momencie wydania leku łącznie120 dni (obojętnie jaka to wielokrotność realizacji...
A która z przychodni działająca na terenie naszego kraju ma problem z realizacją szczepień ochronnyc...
Sprzedający narzuca cenę gdy kupujący jest przymuszony do kupna. Sprzedający bez zmowy cenowej międz...
A co z pacjentami którzy przychodzą co miesiąc i wybierają leki na miesięczną kurację? kiedy mogą pr...
Dziadostwo, manipulacja i wciskanie płatnych subskrypcji wątpliwej jakości suplementów diety. Brawo...
To raczej NIL powinien apelować o rozsądek w trakcie przepisywania recept.
Czy polscy aptekarze nie powinni spróbowac tej samej drogi?
Co natomiast w sytuacji, kiedy pacjent wykupił z rocznej recepty (na 360 dni) 1 opakowanie leku dajm...