REKLAMA
pon. 8 marca 2021, 13:24

Aptekarz Stefan Artwiński i jego tajemnicza śmierć

Można odnieść wrażenie, że dzisiejszemu środowisku aptekarskiemu brakuje wzorców moralnych. A przecież w historii dziejów farmacji wyróżniło się wiele wybitnych postaci, do których z pewnością należy Stefan Artwiński – ostatni przedwojenny prezydent Kielc.

Na początek warto zaznaczyć, że historia śmierci Artwińskiego to nie lada gratka dla historyków. fot. shutterstock

Prawie zapomniany farmaceuta

Stefan Artwiński był polskim farmaceutą, ostatnim przedwojennym prezydentem Kielc. Jego życie zbiegło się z wyjątkowo burzliwym okresem naszych dziejów. Był postacią szczególnie oddaną społeczeństwu, któremu służył niemalże całe życie. Mimo że dożył on sędziwego wieku, zmarł śmiercią tragiczną.

Mało brakowało, żeby historia całkiem o nim zapomniała. Jak dobrze wiemy szybko po zakończonej wojnie, komuniści rozpoczęli tworzenie własnej wersji historii. Robili to na tyle dobrze, że z naszej pamięci wymazano wiele wybitnych postaci. Stefan Artwiński jako czołowy polityk Sanacji został uznany za niewartego zapamiętania. Do 1989 r. jego ciało było pochowane w grobie rodziny i tylko nieliczni kielczanie wiedzieli, gdzie spoczywa ich ostatni prezydent.

Sytuacja uległa zmianie po 1989 r., kiedy przeprowadzono ekshumację zwłok i urządzono uroczysty pogrzeb. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że jest to postać całkiem dobrze znana kielczanom. Ale czy jest znana farmaceutom? Poza niewielką tabliczką w jednej z kieleckich aptek, niestety niewielu aptekarzy pielęgnuje pamięć o tej postaci.

Kielecki historyk Paweł Wolańczyk postanowił zebrać informacje na temat Artwińskiego i opublikować je w ramach biografii, przyczyniając się do usystematyzowania wiedzy o Prezydencie Kielc.

Młody aptekarz w końcu XIX w.

Jak czytamy we wspomnianej biografii, Artwiński urodził się 11 sierpnia 1863 r. we wsi Igołomia. Okres młodości aptekarza przypadał zatem na czas represji i intensywnej rusyfikacji szkolnictwa, co było echem niedawno zakończonego Powstania Styczniowego. 

Po ukończeniu szkoły średniej, w tamtym okresie absolwenci mieli do wyboru kontynuować naukę i zdobyć maturę lub przyuczać się do konkretnego zawodu. Artwiński wybrał drugą drogę. W 1882 r. rozpoczął swoją praktykę w aptece.

Farmacja była kierunkiem dającym możliwość zabezpieczenia materialnego w przyszłości. Ciekawe że, już w XIX w. aptekarze mierzyli się z podobnymi problemami co dzisiaj. Rozwój przemysłu zaczął stopniowo zmniejszać rolę aptek w procesie produkcji leków, choć na pewno w dużo mniejszej skali niż dzisiaj. Mimo to aptekarze wciąż stali wysoko w hierarchii społecznej.

Jak wyglądała nauka farmacji pod koniec XIX w.?

Podstawę wykształcenia farmaceuty stanowiła praktyka apteczna, którą rozpoczynało się po ukończeniu czterech klas szkoły średniej. Kandydat musiał zdać egzamin z języków: rosyjskiego, polskiego, łaciny, niemieckiego, a także z kaligrafii oraz zasad arytmetyki.

Uczeń aptekarski po trzech latach mógł się starać o zdobycie uprawnień pomocnika aptekarskiego. Pomocnik aptekarski mógł się ubiegać o uzyskanie stopnia prowizora farmacji, który dopiero uprawniał do samodzielnego wykonywania zawodu. Wymagano dwóch lub trzech lat samodzielnej praktyki, przy jednoczesnym zaliczeniu kursu nauk farmaceutycznych na uniwersytecie. 

W związku z tym Artwiński był zmuszony wyjechać do Warszawy, gdzie w tamtym czasie znajdowała się jedyna uczelnia mająca prawo nadawania tytułu prowizora: “Cesarski Uniwersytet Warszawski”.

Dyplom prowizora Stefan Artwiński uzyskał 22 grudnia 1889 r. – kończąc studia, zdawał egzaminy z następujących przedmiotów: mineralogia, botanika, zoologia, fizyka.

Ustawa dla farmaceutów i aptek

Sam dyplom nie wystarczał, aby pod koniec XIX w. otworzyć aptekę. Podobnie jak dzisiaj obowiązywały określone zasady (ówczesna AdA – chciałoby się dodać). Według ustawy aptekę wolno było otworzyć w każdym miejscu, w którym jej działalność okazywała się pożyteczna dla miejscowej ludności. Jednocześnie przestrzegano, aby nowy obiekt nie narażał istniejących już zakładów na spadek obrotów. 

Tak więc uzyskanie niezbędnych zezwoleń było niezwykle trudne. W Kielcach w owym czasie funkcjonowały już dwie apteki, dlatego Artwiński zdecydował się na otworzenie składu aptecznego.

W lutym 1914 r. Artwiński rozpoczął starania o otwarcie apteki w Kielcach przy ul. Sienkiewicza, na odcinku między dworcem, a ul. Małą. Jednakże przeciwko temu zaprotestowali inni aptekarze, obawiając się zwiększenia konkurencji – wdowa po Bronisławie Saskim oraz Cyprian Gierałtowski.

Dopiero 17 września 1919 r. otrzymał zgodę na otworzenie apteki w Kielcach, o którą ubiegał się już od 1914 r.

Kariera polityczna Artwińskiego

Artwiński był kojarzony przede wszystkim ze środowiskiem socjalistycznym, związanym wokół Józefa Piłsudskiego. Słynął z burzliwego temperamentu, uczestnicząc w publicznych wiecach, czy dyskusjach.

Aptekarz zasiadał w zarządzie Związku Zawodowego Farmaceutów w Kielcach, a po powstaniu izb aptekarskich, w 1939 r. został prezesem Oddziału Kieleckiej Izby Aptekarskiej w Częstochowie.

W listopadzie 1934 r. wybrano go na urząd prezydenta Kielc, a w 1936 został senatorem. Pod koniec tzw. XX- lecia międzywojennego Sanacja była najmocniejszym ugrupowaniem na scenie politycznej. Artwiński mógł pochwalić się działalnością w podziemiu niepodległościowym, a także był znanym i aktywnym społecznikiem. Był prezesem Związku Strzeleckiego, czym zaskarbiał sobie popularność wśród głosujących. Artwiński w przeszłości odznaczał się wiernością dla marszałka Piłsudskiego, co wpływało na jego silną pozycję w kręgach Sanacji. Te dwa elementy zdecydowały, że został wybrany na prezydenta miasta wojewódzkiego.

II Wojna Światowa

Do Kielc niemieckie bombowce dotarły 4 i 5 września, w wyniku czego, w okolicach dworca zginęło i zostało rannych około 80 osób. 5 września do miasta weszli żołnierze Wehrmachtu i prawie natychmiast aresztowali prezydenta Artwińskiego. 

W tym czasie bohater artykułu miał już 76 lat. W chwili próby dowiódł, że społeczeństwo i obywatele stanowią dla niego największą wartość. Odrzucił propozycję ewakuacji, a dodatkowo wydał rozkaz spalenia akt personalnych oficerów rezerwy przechowywanych w archiwum magistratu, przez co Niemcy nie byli w stanie dotrzeć do osób, które dzięki Artwińskiemu uniknęły aresztowania.

Swoją decyzję o pozostaniu w mieście skomentował słowami: “Jakże ja mogę zostawić miasto? Nie ma wojewody, nie ma wojska i policji. Nie mogę wyjechać. Tu jest moje miejsce”.

Tajemnicza śmierć

Wśród społeczeństwa utrwaliła się najprostsza i teoretycznie najbardziej logiczna teoria dotycząca śmierci, która dodatkowo znajdowała na swoje poparcie nieliczne dowody. Świadczyć może o tym fakt, że kieleccy aptekarze w 1987 r. postanowili przyczynić się do upamiętnienia Artwińskiego umieszczając na tablicy w jednej z aptek napis: “Zamordowanego przez Hitlerowców”. Tylko czy rzeczywiście został on przez nich zamordowany?

Źródło zdjęcia: http://www.um.kielce.pl/

Po wielu latach, dzięki pracy historyków takich jak Paweł Wolańczyk wiemy nieco więcej…