Prawie zapomniany farmaceuta
Stefan Artwiński był polskim farmaceutą, ostatnim przedwojennym prezydentem Kielc. Jego życie zbiegło się z wyjątkowo burzliwym okresem naszych dziejów. Był postacią szczególnie oddaną społeczeństwu, któremu służył niemalże całe życie. Mimo że dożył on sędziwego wieku, zmarł śmiercią tragiczną.
Mało brakowało, żeby historia całkiem o nim zapomniała. Jak dobrze wiemy szybko po zakończonej wojnie, komuniści rozpoczęli tworzenie własnej wersji historii. Robili to na tyle dobrze, że z naszej pamięci wymazano wiele wybitnych postaci. Stefan Artwiński jako czołowy polityk Sanacji został uznany za niewartego zapamiętania. Do 1989 r. jego ciało było pochowane w grobie rodziny i tylko nieliczni kielczanie wiedzieli, gdzie spoczywa ich ostatni prezydent.
Sytuacja uległa zmianie po 1989 r., kiedy przeprowadzono ekshumację zwłok i urządzono uroczysty pogrzeb. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że jest to postać całkiem dobrze znana kielczanom. Ale czy jest znana farmaceutom? Poza niewielką tabliczką w jednej z kieleckich aptek, niestety niewielu aptekarzy pielęgnuje pamięć o tej postaci.
Kielecki historyk Paweł Wolańczyk postanowił zebrać informacje na temat Artwińskiego i opublikować je w ramach biografii, przyczyniając się do usystematyzowania wiedzy o Prezydencie Kielc.
Młody aptekarz w końcu XIX w.
Jak czytamy we wspomnianej biografii, Artwiński urodził się 11 sierpnia 1863 r. we wsi Igołomia. Okres młodości aptekarza przypadał zatem na czas represji i intensywnej rusyfikacji szkolnictwa, co było echem niedawno zakończonego Powstania Styczniowego.
Po ukończeniu szkoły średniej, w tamtym okresie absolwenci mieli do wyboru kontynuować naukę i zdobyć maturę lub przyuczać się do konkretnego zawodu. Artwiński wybrał drugą drogę. W 1882 r. rozpoczął swoją praktykę w aptece.
Farmacja była kierunkiem dającym możliwość zabezpieczenia materialnego w przyszłości. Ciekawe że, już w XIX w. aptekarze mierzyli się z podobnymi problemami co dzisiaj. Rozwój przemysłu zaczął stopniowo zmniejszać rolę aptek w procesie produkcji leków, choć na pewno w dużo mniejszej skali niż dzisiaj. Mimo to aptekarze wciąż stali wysoko w hierarchii społecznej.
Jak wyglądała nauka farmacji pod koniec XIX w.?
Podstawę wykształcenia farmaceuty stanowiła praktyka apteczna, którą rozpoczynało się po ukończeniu czterech klas szkoły średniej. Kandydat musiał zdać egzamin z języków: rosyjskiego, polskiego, łaciny, niemieckiego, a także z kaligrafii oraz zasad arytmetyki.
Uczeń aptekarski po trzech latach mógł się starać o zdobycie uprawnień pomocnika aptekarskiego. Pomocnik aptekarski mógł się ubiegać o uzyskanie stopnia prowizora farmacji, który dopiero uprawniał do samodzielnego wykonywania zawodu. Wymagano dwóch lub trzech lat samodzielnej praktyki, przy jednoczesnym zaliczeniu kursu nauk farmaceutycznych na uniwersytecie.
W związku z tym Artwiński był zmuszony wyjechać do Warszawy, gdzie w tamtym czasie znajdowała się jedyna uczelnia mająca prawo nadawania tytułu prowizora: “Cesarski Uniwersytet Warszawski”.
Dyplom prowizora Stefan Artwiński uzyskał 22 grudnia 1889 r. – kończąc studia, zdawał egzaminy z następujących przedmiotów: mineralogia, botanika, zoologia, fizyka.
Ustawa dla farmaceutów i aptek
Sam dyplom nie wystarczał, aby pod koniec XIX w. otworzyć aptekę. Podobnie jak dzisiaj obowiązywały określone zasady (ówczesna AdA – chciałoby się dodać). Według ustawy aptekę wolno było otworzyć w każdym miejscu, w którym jej działalność okazywała się pożyteczna dla miejscowej ludności. Jednocześnie przestrzegano, aby nowy obiekt nie narażał istniejących już zakładów na spadek obrotów.
Tak więc uzyskanie niezbędnych zezwoleń było niezwykle trudne. W Kielcach w owym czasie funkcjonowały już dwie apteki, dlatego Artwiński zdecydował się na otworzenie składu aptecznego.
W lutym 1914 r. Artwiński rozpoczął starania o otwarcie apteki w Kielcach przy ul. Sienkiewicza, na odcinku między dworcem, a ul. Małą. Jednakże przeciwko temu zaprotestowali inni aptekarze, obawiając się zwiększenia konkurencji – wdowa po Bronisławie Saskim oraz Cyprian Gierałtowski.
Dopiero 17 września 1919 r. otrzymał zgodę na otworzenie apteki w Kielcach, o którą ubiegał się już od 1914 r.
Kariera polityczna Artwińskiego
Artwiński był kojarzony przede wszystkim ze środowiskiem socjalistycznym, związanym wokół Józefa Piłsudskiego. Słynął z burzliwego temperamentu, uczestnicząc w publicznych wiecach, czy dyskusjach.
Aptekarz zasiadał w zarządzie Związku Zawodowego Farmaceutów w Kielcach, a po powstaniu izb aptekarskich, w 1939 r. został prezesem Oddziału Kieleckiej Izby Aptekarskiej w Częstochowie.
W listopadzie 1934 r. wybrano go na urząd prezydenta Kielc, a w 1936 został senatorem. Pod koniec tzw. XX- lecia międzywojennego Sanacja była najmocniejszym ugrupowaniem na scenie politycznej. Artwiński mógł pochwalić się działalnością w podziemiu niepodległościowym, a także był znanym i aktywnym społecznikiem. Był prezesem Związku Strzeleckiego, czym zaskarbiał sobie popularność wśród głosujących. Artwiński w przeszłości odznaczał się wiernością dla marszałka Piłsudskiego, co wpływało na jego silną pozycję w kręgach Sanacji. Te dwa elementy zdecydowały, że został wybrany na prezydenta miasta wojewódzkiego.
II Wojna Światowa
Do Kielc niemieckie bombowce dotarły 4 i 5 września, w wyniku czego, w okolicach dworca zginęło i zostało rannych około 80 osób. 5 września do miasta weszli żołnierze Wehrmachtu i prawie natychmiast aresztowali prezydenta Artwińskiego.
W tym czasie bohater artykułu miał już 76 lat. W chwili próby dowiódł, że społeczeństwo i obywatele stanowią dla niego największą wartość. Odrzucił propozycję ewakuacji, a dodatkowo wydał rozkaz spalenia akt personalnych oficerów rezerwy przechowywanych w archiwum magistratu, przez co Niemcy nie byli w stanie dotrzeć do osób, które dzięki Artwińskiemu uniknęły aresztowania.
Swoją decyzję o pozostaniu w mieście skomentował słowami: “Jakże ja mogę zostawić miasto? Nie ma wojewody, nie ma wojska i policji. Nie mogę wyjechać. Tu jest moje miejsce”.
Tajemnicza śmierć
Wśród społeczeństwa utrwaliła się najprostsza i teoretycznie najbardziej logiczna teoria dotycząca śmierci, która dodatkowo znajdowała na swoje poparcie nieliczne dowody. Świadczyć może o tym fakt, że kieleccy aptekarze w 1987 r. postanowili przyczynić się do upamiętnienia Artwińskiego umieszczając na tablicy w jednej z aptek napis: “Zamordowanego przez Hitlerowców”. Tylko czy rzeczywiście został on przez nich zamordowany?
Źródło zdjęcia: http://www.um.kielce.pl/
Po wielu latach, dzięki pracy historyków takich jak Paweł Wolańczyk wiemy nieco więcej…