W pierwszym roku po wejściu w życie nowych przepisów, sklepy zamykano na dwie niedziele w miesiącu. W mijającym roku mogły pracować tylko przez jedną miesięcznie. Od przyszłego roku sklepy będą zamknięte w niemal każdą niedzielę, z wyjątkiem tych „okołoświątecznych”. Zakaz ten nigdy nie dotyczył co prawda aptek, jednak okazuje się, że miał wpływ na obrotu wielu z nich (czytaj również: Zakaz handlu w niedzielę ominie apteki).
Z danych PEX PharmaSequence wynika, że co dziesiąta apteka indywidualna działa w niedzielę. Z kolei w przypadku Afiliacji Poza-Kapitałowych (APK – apteki, w sposób sformalizowany, zgrupowane i działające w wielu obszarach razem) w niedzielę otwarta jest co siódma placówka.
– Wydawałoby się zatem, że w niedziele wolne od handlu obroty aptek powinny wzrosnąć, szczególnie w kategoriach, które były najczęściej sprzedawane w obrocie pozaaptecznym. Ale sprawa nie jest aż tak prosta – pisze dr Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence w najnowszym numerze magazynu OSOZ.
Wskazuje on, że w niehandlowe niedziele mogą nadal pracować stacje benzynowe i sklepy prowadzone przez ich właścicieli. Jednocześnie utrzymanie apteki „w ruchu” w niedzielę, jest znacznie droższe niż w dzień powszedni. Przyczyną jest mniejsza liczba transakcji i wyższy koszt personelu. Często bowiem bywa tak, że w niedzielę trzeba płacić pracownikom nie zatrudnionym na stałe w danej aptece. Jeszcze większe znaczenie ma też obrót apteki tego dnia (mierzony ilością lub wartością sprzedaży do pacjenta). Z danych przedstawionych prze dra Frąckowiaka wynika, że obrót statystycznej apteki w przeciętną niedzielę stanowi 28% obrotu z soboty i 16% obrotu z dowolnego, przeciętnego dnia tygodnia (czytaj również: VIDEO: Ryszard Petru twierdzi, że w aptekach pojawi się kiełbasa).
Trend spadkowy i niejednoznaczne przyczyny
Z danych przytoczonych w artykule na łamach magazynu OSOZ wynika, że w 2016 roku udział sprzedaży w niedziele w całkowitej sprzedaży apteki wynosił 2,8%. Rok później wzrósł on do 3%, by w 2018 roku wynieść 2,4% i ostatecznie 2,1% w trwającym jeszcze roku 2019. To wskazuje na trend spadkowy w ostatnich dwóch latach obowiązywania przepisów, dotyczących zakazu handlu w niedziele (czytaj również: „Nie ma się co dziwić, że apteki nie chcą dyżurować”).
Zdaniem dra Jarosława Frąckowiaka nie da się jednak jednoznacznie określić przyczyn takiego trendu. Oprócz zakazu handlu na rynku aptecznym zachodzą także inne zjawiska, z których najbardziej znaczącym jest spadek liczby aptek na rynku.
– Jest ich już mniej niż 14 00, a „w szczytowym” okresie, tuż po przeprowadzeniu AdA było ponad 1000 więcej. Zjawiskiem bezpośrednio związanym z zakazem handlu w niedzielę jest ograniczenie tzw. „ruchu dziennego”. W tym kontekście pojęcie to oznacza ruch konsumentów na obszarach, w których znajdują się placówki handlowe. Szczególnie jest to ważne w przypadku centrów i ulic handlowych. Ważne także dla aptek, to przecież są tzw. „dobre lokalizacje” – konstatuje dr Frąckowiak na łamach OSOZ.
Mimo wszystko ekspert wskazuje, że wniosek jakoby otwieranie apteki w niedzielę nie miało sensu, nie jest uprawniony z trzech powodów. Pierwszym jest dostęp pacjentów do leczenia. Drugi to budowa marki i wizerunku apteki – pacjenci coraz częściej kierują się dostępnością i jakością usługi, a nie tylko ceną. I po trzecie – dane stanowią uśredniony obraz całego rynku, bardzo zróżnicowanego w kwestii rentowności aptek działających w niedzielę.
Źródło: ŁW/OSOZ