Pierwszą recepturę tej pielęgnacyjnej bazy opracował rzymski lekarz Galen. Zasada była prosta – skóra traci wodę, więc dostarczmy ją razem z tłuszczem, tak aby za szybko nie odparowała. W wyniku długotrwałego mieszania wody z oliwą z oliwek w obecności roztopionego wosku pszczelego (słaby emulgator) tworzyła się niestabilna i łatwo psująca się emulsja. Do drugiej połowy XIX wieku składniki dowolnie modyfikowano, np. zastępując żółty wosk białym, stosując olej rybi lub smalec konserwowany żywicą benzoesową. Do czasów nowożytnych trwałość kremów była niewielka, dlatego każdą porcję wytwarzano przez aptekarzy dla konkretnej osoby i zużywano na bieżąco.
Po upowszechnieniu surowców pochodzących z ropy naftowej naturalne szybko psujące się oleje zastąpiono w większości olejami mineralnymi i woskiem pszczelim, a jako konserwant stosowano boraks. Dla aromatu do kompozycji dodawano olejki eteryczne, a dla koloru – barwniki. Wtedy też produkcję cold creamu przejęły duże fabryki, zastępując w tej roli aptekarzy i medyków.
Powierzchniowe nawilżanie
Zdecydowana większość współczesnych kremów nawilżających działa powierzchniowo, na warstwę rogową naskórka. Dzięki takim substancjom, jak kwas hialuronowy (Hyaluronic Acid*) czy gliceryna (Glycerin) woda zostaje związana, zmniejsza się parowanie, a tym samym poprawia jędrność i wygląd wizualny warstwy rogowej. Kwas hialuronowy zależnie od masy cząsteczkowej może pozostawać w górnej warstwie naskórka lub przenikać znacznie głębiej aż do skóry właściwej, wpływając na jej fizjologię.
Jako humektanty często stosowane, ale dość kontrowersyjne, są glikole. Są to związki silnie higroskopijne, tworzą na skórze cienki film zapobiegający przeznaskórkowej utracie wody. Ponadto, jako promotory wchłaniania, mają zdolność wspomagania przenikania substancji czynnych przez warstwy skóry. Stanowią również świetny rozpuszczalnik lipofilnych substancji czynnych. Najczęściej stosowany, a jednocześnie najmniej przyjazny dla skóry jest glikol propylenowy (Propylene glycol). Znacznie lepiej tolerowane są glikol butylenowy i metylopropanowy (Butylene glycol, Methylpropanediol). Nowością jest tzw. glikol roślinny, czyli wytwarzany z glukozy propanediol (Propanediol), który posiada wszystkie zalety wymienionych glikoli, ale nie drażni skóry i nie działa komodogennie.
Wśród substancji aktywnie nawilżających warto wyróżnić aminokwasy (Glutamic Acid, Lysine, Glycine), stanowiące zresztą oprócz mocznika (Urea) oraz kwasu mlekowego (Lactic Acid) naturalny czynnik nawilżający NMF. Wnikają w warstwę rogową, rozpulchniają ją i wiążą wodę. Jest to skuteczne, jeśli nie została naruszona naturalna bariera naskórkowa tworzona przez lipidy. W przypadku gdy nie ma warstwy okluzyjnej, substancje nawilżające wyciągną wodę z głębszych warstw skóry, co następnie umożliwia jej bardziej efektywne odparowanie. Stąd efekt paradoksalnego przesuszenia skóry wrażliwej przy częstym stosowaniu kremów nawilżających. W przypadku nieprawidłowo wytwarzanej lub systematycznie niszczonej (np. przez kosmetyki oczyszczające) warstwy lipidowej najistotniejsze jest jej odbudowanie. Podobna sytuacja występuje w przypadku skóry atopowej, gdzie dochodzi do dysfunkcji w produkcji lipidów oraz w sytuacji narażenia na trudne warunki atmosferyczne: silny wiatr, promieniowanie UV oraz temperatury ujemne. W takim przypadku preparatem z wyboru powinien być krem natłuszczający, który niejako naprawi naturalną warstwę sebum (czytaj również: Dermokosmetyki na słońce okiem farmaceuty. O czym pamiętać?).
Kremy natłuszczające
Lipofilne składniki kremów natłuszczających, szczególnie te bardziej biozgodne, wbudowują się w cement międzykomórkowy i odnawiają barierę okluzyjną. Zaliczamy do nich oleje roślinne (np. Olea Europaea Fruit Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Persea Gratissima Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil), ceramidy (Ceramide lub Glycolipids), cholesterol, fosfolipidy i woski (Lanolin, Cetyl Palmitate, Beeswax).
Kremy natłuszczające zawierające stosunkowo dużo frakcji lipofilnej opisywane są jako kremy tłuste, natomiast te o lżejszej konsystencji jako półtłuste.
Te pierwsze powinny być stosowane jako kremy z wyboru w przypadku skóry atopowej, zniszczonej, silnie przesuszonej i podrażnionej. Doskonale nadają się również do pielęgnacji cery dojrzałej, w której aktywność gruczołów łojowych ulega osłabieniu. Niezastąpione są również w przypadku poparzeń słonecznych lub zastosowania zbyt silnych preparatów myjących.
Przez dłuższy czas kremy natłuszczające cieszyły się mniejszą popularnością niż lekkie kremy nawilżające. Wynikało to wprost z używanych dawniej składników, w tym olejów mineralnych i substancji syntetycznych, z których część działała komodogennie. Tym samym zastosowanie kremu tłustego skutkowało niejednokrotnie wysypem nieestetycznych krost. Dziś wiemy, które substancje mają takie działanie i większość dermokosmetyków jest ich pozbawiona.
Dla potrzeb rynku preparaty zawierające większość frakcji lipofilnej coraz częściej nazywane są emolientami i jako takie są zalecane dla niemowląt, małych dzieci i chorych na AZS.
Kremów tłustych nie zaleca się natomiast pod makijaż, ponieważ zawarte w nich substancje lipofilne i emulgatory mogą upłynniać składniki kosmetyków kolorowych, co daje efekt tzw. spływania makijażu.
Jako krem na dzień warto stosować preparaty półtłuste, o lżejszej konsystencji, które często wchłaniają się całkowicie, pozostawiając skórę matową. Kremy tłuste, szczególnie te zawierające spore stężenie substancji aktywnych, będą dobrym wyborem do stosowania na noc.
Czy emulsje typu w/o są odpowiednie dla każdej cery?
Z całą pewnością są odpowiednie dla cery suchej i normalnej. Sytuacja komplikuje się w przypadku cery tłustej. Należy przeanalizować przyczynę przetłuszczania i dopiero wtedy dobrać odpowiedni dermokosmetyk. Dla przykładu podstawowym problemem cery tłustej z trądzikiem typu młodzieńczego są hormony i stany zapalne, a tego nie wyleczy żaden krem. Należy zrewidować składy stosowanych kosmetyków i skonsultować się z dermatologiem. Inaczej ma się sytuacja, jeśli przetłuszczanie skóry wynika z podrażnienia (czytaj również: Różowy problem, czyli trądzik różowaty okiem farmaceuty).
W przypadku stałego stosowania zbyt silnych detergentów lub nadmiernej ekspozycji na promieniowanie UV skóra próbując się bronić przed przesuszeniem, zwiększa aktywność gruczołów łojowych. Wtedy kremy nawilżające i natłuszczające należy stosować zamiennie, tak aby z jednej strony wzmocnić nawilżenie naskórka, a z drugiej nie dopuścić do dalszego przesuszania i niszczenia warstwy lipidowej. Preparaty, które podejrzewamy o nasilenie problemu, szczególnie te zawierające substancje drażniące, należy bezwzględnie odstawić.
Niezależnie od klasyfikacji kremów najistotniejszy jest ich skład. Im więcej substancji aktywnie wspierających regenerację skóry, tym lepiej. W kremach nawilżających szukajmy składników nawilżających o dobrym wchłanianiu, w kremach natłuszczających – solidnej jakości olejów i wosków pochodzenia naturalnego. W obu przypadkach składy o minimalnej ilości substancji pomocniczych i maksimum substancji aktywnych będą dobrym wyborem.
Nawilżanie czy natłuszczanie? Wybierajmy obie opcje, ale w proporcjach dostosowanych do stanu cery, niezależnie od aktualnej mody…
* Wszystkie nazwy w nawiasach wg INCI
Zacytuj ten artykuł jako:
- Marzena J. Kokot, Nawilżanie czy natłuszczanie, MGR.FARM, nr 5/2019 (27), str.L21-L23
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
9 komentarzy Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]