„Władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie” – te znane słowa filozofa Johna Actona powinny, moim zdaniem, stać się ważną przestrogą dla podmiotów funkcjonujących na polskim rynku aptek. Mam wrażenie, że struktury i powiązania, które powstały, zamiast stymulować rozwój z myślą o pacjentach – sprzyjają mechanizmom patologicznym i realizacji celów wpływowych interesariuszy. Szczególny niepokój budzą zachowania pewnej grupy przedsiębiorców oraz organizacji, które konsekwentnie dążą do blokowania wzrostu rynku aptecznego i znacznego obniżenia liczby placówek aptecznych. Świadczyć o tym może lawina donosów na podmioty prowadzące apteki, rozsiewanie fali hejtu wokół branży, konsekwentne budowanie negatywnego obrazu wybranych firm w mediach, a także wpływanie na decyzje Inspektorów Farmaceutycznych poprzez rozszerzeniowe interpretowanie prawa.
Podwójny standard
Co znamienne, konsekwencja w działaniu na rzecz eliminowania konkurencji nie przekłada się na spójność w przestrzeganiu zasad. Jesteśmy bowiem świadkami podwójnych standardów, gdzie za te same przewinienia karane są tylko wybrane podmioty. Inne zaś funkcjonują jakby pod parasolem ochronnym środowiska, które, kiedy trzeba potrafi przymykać oko na uchybienia, jednocześnie uderzając gdy niewygodnemu konkurentowi delikatnie powinie się noga. Niedozwolona reklama apteki, sprzedaż wątpliwej jakości suplementów, brak fachowego personelu na zmianie, niezrozumiałe działania na istniejącym zezwoleniu na prowadzenie apteki, programy odsprzedażowe narzucone przez hurtownie farmaceutyczną. O tym wszystkim słyszymy tylko jeżeli problem uwidacznia się w przypadku określonej grupy przedsiębiorców. Śmiem jednak twierdzić, że te problemy są uniwersalne i powinniśmy z nimi walczyć jako całe środowisko i w odniesieniu do wszystkich podmiotów działających na rynku. Tymczasem w walce antykonkurencyjnej na rynku aptecznym jesteśmy świadkami prawdziwej „Moralności Kaliego”.
Farmaceuci bez głosu
Blokada rynku już teraz skutkuje gwałtownym spadkiem liczby aptek oraz odejściem z zawodu wielu farmaceutów, którzy nie widzą dla siebie przyszłości. Mniejsza liczba placówek aptecznych oznacza spadek konkurencyjności i pogarsza dostęp pacjentów do leków. Niestety działania na rzecz ograniczenia konkurencji na rynku przynoszą widoczne efekty. Niekoniecznie te, o które chodzi pacjentom i szerokiej grupie zawodowej, chcącej im pomagać. Niepokojące jest wrażenie, że Samorząd Aptekarski, wykorzystując swoją pozycję, działa na szkodę wybranych, niewygodnych przedsiębiorców aptecznych. Z pewnością zaś obawy powinien budzić fakt, że zasiadają w nim także osoby, które same będąc właścicielami aptek mogą decydować o losie konkurentów. Czy danie możliwości wpływania na kształt rynku przedsiębiorcom z niego korzystającym jest dobrym rozwiązaniem? Czy nie grozi „szyciem” pod siebie? Na te pytania warto sobie odpowiedzieć z myślą o przyszłości – rynku, obecnych na nim farmaceutów, a także pacjentów, korzystających z ich usług.
„System” do naprawy
Skoro w pierwszym felietonie w zobrazowaniu sytuacji pomógł mi przykład warsztatów samochodowych, pozostanę przy nim. Wyobraźmy sobie, że rynkiem Warsztatów Samochodowych rządzi zasada WdM (Warsztat dla Mechanika). W moim miasteczku są dwa zakłady zajmujące się naprawą samochodów. Warsztat numer jeden z prężnie działającym właścicielem, zatrudniającym kilku mechaników, działaczem Samorządu Zawodowego Mechaników Samochodowych (Izba Mechaników) oraz warsztat numer dwa , którego właściciel jest w wieku przedemerytalnym, nie zawsze nadąża za trendami rynkowymi, ale całe życie pracował na swój biznes i chciałby go teraz sprzedać. Okazuje się, że najlepszy z pracowników z zakładu numer jeden zawsze marzył o swoim warsztacie i chciałby odkupić podupadający podmiot numer dwa. W tym celu zaciąga kredyt i planuje wejść we współpracę franczyzową ze znaną ogólnokrajową siecią warsztatów. Niestety przepisy wymagają, by młody przedsiębiorca uzyskał od swojego Samorządu Zawodowego (Izby Mechaników) pozytywną opinię (rękojmię?) dot. prowadzenia własnej działalności. Opinia ta jak opinia – może być w pełni „uznaniowa”. Obecny szef, będący członkiem Prezydium Izby i mający w jej strukturach wielu znajomych, nie za bardzo chce, by odszedł od niego najlepszy pracownik. Jednocześnie nie ma zamiaru go zatrzymać np. wyższą pensją czy udziałami w swojej Firmie.
Jakie zatem są szanse, że obecny pracodawca wyda pozytywną opinię swojemu pracownikowi i tym samym spowoduje pojawienie się silnej konkurencji po przeciwnej stronie ulicy? Czy w ogóle dopuści do tego, by stary mechanik mógł sprzedać komukolwiek zakład? A może będzie się starał tak wpłynąć na rozwój wydarzeń, by w okolicy pozostał tylko jego własny warsztat numer jeden? Jak brak konkurencji wpłynie na społeczeństwo mojej miejscowości? Skoro rynek warsztatów samochodowych reguluje zasada „Warsztat dla Mechanika” to warto też zastanowić się nad tym czy przystąpienie do sieci franczyzowej i zaciągnięcie kredytu byłoby dla młodego przedsiębiorcy bezpiecznym rozwiązaniem? Czy „ktoś” nie zarzuciłby mu przynależności do jednej grupy kapitałowej z franczyzodawcą, albo bankiem, który kredytu mu udzielił, wykorzystując przy tym wszelkie możliwe luki prawne?
Nie tak daleka analogia…
Opisane przeze mnie sytuacje: donos w pierwszym felietonie, a w drugim – wpływanie na wydanie rękojmi prowadzenia przedsiębiorstwa czy szukanie „kruczków prawnych”, by zablokować powstanie konkurencyjnego podmiotu wydają się być abstrakcyjne w świecie mechaników samochodowych. Niestety w przypadku aptek takie działania są spotykane. Dotykają one nie tylko młodych przedsiębiorców chcących rozpocząć własną działalność, ale też dojrzałe firmy prowadzące więcej lub mniej aptek, wobec których próbuje się zmienić interpretacje przepisów tak, by jak najwięcej punktów zamknąć. Każdy zbyt dynamicznie rozwijający się podmiot na rynku jest obecnie zagrożony. Trwa polowanie na zezwolenia. W ostatnim czasie mam wrażenie, że część środowiska interesuje się bardziej aptekami konkurencyjnymi niż własnymi. Donosy do instytucji branżowych, dziwne telefony, gdzie próbuje się manipulować rozmową tak, by pracownik powiedział coś nieodpowiedniego, ”wywiad gospodarczy” w zakresie cen i usług, zatrudnianie się „sabotażystów i szpiegów”, robienie zdjęć w aptece i wulgarne zwracanie się do personelu, prowokacyjne wszczynanie postępowań przeciwko wybranym podmiotom – to tylko niektóre praktyki, o których słyszę od nękanych nimi przedsiębiorców.
Gdy otwierałem jedną z aptek, zamówiłem swoim pracownikom tort z nazwą apteki. Myślałem, że to miły gest. Ktoś doniósł na mnie, że to niedozwolona reklama. Do drugiej mojej apteki pierwszego dnia przyszedł konkurent i zwyzywał personel, krzycząc, że „wszystkich pozamyka!!!”. Na jedną ze znanych mi aptek „sąsiad” doniósł, że pracuje tam osoba zakażona „koronawirusem” – pech chciał, że donosząc na policję nie zastrzegł numeru, więc stróżowie prawa po zbadaniu sytuacji udali się prosto do donosiciela. Ile podobnych rzeczy, o których nie wiemy, dzieje się za kulisami? W mediach społecznościowych byłem świadkiem zabawy w „szubienicę”, która uderzała w koleżankę prowadzącą apteki franczyzowe. Co jeszcze może przyjść do głowy wrogo nastawionym ludziom, by zastraszyć konkurentów i pozbyć się ich z rynku?
Gra warta świeczki?
Powyższe pokazuje, że decyzja o posiadaniu własnej apteki to olbrzymie ryzyko inwestycyjne, ale i wizerunkowe. To czy środowisko nas zaakceptuje zależy od tego gdzie chcemy otworzyć swoją placówkę oraz kim jesteśmy. Chęć wejścia we współpracę franczyzową może oznaczać, że będziemy zbyt silnymi konkurentami, a tacy też nie są mile widziani. Obecnie nie jesteśmy równi wobec prawa. Dążenie części naszego środowiska do posiadania władzy absolutnej we wpływaniu na strukturę rynku stwarza potężne zagrożenie dla niewygodnych im podmiotów.
Na koniec: jako środowisko powinniśmy dobrze się zastanowić, czy chcemy oddawać swój los w ręce konkurentów, których drażni możliwość odniesienia przez nas sukcesu? Być może, dzisiaj większość z Was tego nie dostrzega, ale przyjdzie czas gdy „czyjaś” apteka będzie dla Was „za ciasna” i zapragniecie poprowadzić własną. Okaże się wtedy, że na nic Wasze chęci i doświadczenie, na nic Wasze umiejętności i na nic prawo – ktoś zdecyduje za Was czy powinniście stać się przedsiębiorcami. Chęć zablokowania Waszego działania odbędzie się przy tym wszystkimi możliwymi sposobami. Sytuacja promująca i chroniąca przed konkurencją wybrane placówki apteczne jest niekorzystna z punktu widzenia przedsiębiorców, nas farmaceutów ale i pacjentów, których sztuczne kształtowanie rynku już dotyka, a w przyszłości niestety dotknie jeszcze bardziej.
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
5 komentarzy Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]