Od stycznia zmienią się zasady refundacji leków recepturowych w aptekach. To efekt zmian przepisów, które przyjęto wraz z dużą nowelizacją ustawy refundacyjnej (DNUR). Ministerstwo Zdrowia zdecydowało o wprowadzeniu dwóch mechanizmów, które mają zapobiec zawyżaniu kosztów wykonywania leków recepturowych. W ten sposób dochodziło bowiem do wielu wyłudzeń z NFZ.
Pierwszy ze wspomnianych mechanizmów to wprowadzenie limitów finansowania surowców, z których wykonywane są leki recepturowe. Zgodnie z DNUR taki limit ma być ustalony dla każdego surowca przez NFZ na poziomie 15 percentylu z rozkładu cen. Ich wprowadzenie oznacza jednak, że za leki recepturowe więcej zapłacą pacjenci. Do opłaty ryczałtowej (18 zł) doliczona bowiem zostanie różnica między ceną, za jaką apteka kupiła surowiec, a limitem jego finansowania.
Drugim rozwiązaniem wprowadzonym ustawą jest tzw. kaganiec marżowy. Obecnie urzędowa marża na leku recepturowym, jaką może naliczyć apteka wynosi 25%. Liczona jest ona od ceny surowców wykorzystanych do jego wykonania i nie ma maksymalnej wartości. Resort zdrowia wprowadził zmianę, która sprawia, że marża nadal będzie wynosić 25%. Jednak nie będzie mogła być wyższa niż koszt wykonania leku recepturowego przygotowywanego w warunkach aseptycznych.
Tutaj nie ma czego bronić…
Zmiany w zasadach refundacji receptury aptecznej wprowadzono dość niespodziewanie, kiedy DNUR znajdowała się już w Sejmie. Przeciwko nowym przepisom protestowali producenci i dystrybutorzy surowców recepturowych. Głosy sprzeciwu było też słychać ze strony niektórych farmaceutów. Kiedy ustawa trafiła do Senatu, nowe propozycje zmian krytykował też Związek Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych i Izba Gospodarcza “Farmacja Polska”. Pojawiły się zapowiedzi drastycznych podwyżek cen leków i nieopłacalności receptury dla aptek. Niektórzy obserwatorzy zauważyli, że głosu w tej sprawie nie zabierał z kolei samorząd zawodu farmaceuty. Do tych zarzutów odniósł się wiceprezes NRA – Marek Tomków – w programie “Kwadrans z farmacją”.
– Otrzymywaliśmy zarzuty, że zmienia się tak wiele, a Naczelna (Rada Aptekarska – przyp. red.) nie protestuje i nie rozdziera szat, a zaraz upadnie receptura. Oczywiście część tych medialnych przekazów jest mocno sterowana, to jest dla mnie jasne. Otóż niezwykle trudno, i ja szczerze powiedziawszy nie miałem nawet pomysłu, w jaki sposób mielibyśmy bronić receptury w sytuacji, gdy Pan Minister (Miłkowski – przyp. red.) miał takie dokumenty na stole jakie pokazał chociażby w Senacie – mówił Tomków.
Przypomniał, że podczas dyskusji o zmianach, wiceminister Miłkowski wymieniał konkretne przykłady absurdalnych cen leków recepturowych. Jedna recepta z ketoprofenem miała kosztować 180 000 zł, podczas gdy dotyczyła ona leku, będącego odpowiednikiem zwykłej maści przeciwbólowej. Takiej, która w każdej aptece kosztuje kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych. Podobnie zresztą jak 1% maść z hydrokortyzonem, która w aptece kosztuje maksymalnie 14 zł. Tymczasem zrobiona w recepturze aptecznej potrafiła kosztować nawet 14 000 zł.
– Tutaj nie ma czego bronić. Jeśli podawane są przykłady, gdzie pojedyncze recepty kosztują 40 000 zł, a nawet 60 000 zł… Dla mnie uderzający był przykład, jaki podał Minister Miłkowski, że utrzymanie 100-osobowego domu pomocy społecznej kosztowało mniej niż wydatki, jakie pokrywali na recepturę. To pokazuje, że nie była to normalna receptura – mówił Marek Tomków.
Pokłosie działania garstki właścicieli apteki
W ocenie wiceprezesa NRA, receptura apteczna stała się dla niektórych takim samym źródłem dochodu, jak nielegalny wywóz leków za granicę. Zachłanne wykorzystywanie luki w przepisach w celu wzbogacenia się sprawiło, że resort zdrowia nie mógł już dłużej tolerować takiej sytuacji. Nie powinni też tolerować i bronić tej sytuacji sami farmaceuci.
– Jeżeli Ministerstwo Zdrowia mówi wprost, że receptura kosztowała 150 mln zł rocznie, a dzisiaj kosztuje 700 mln zł, to w takie czary naprawdę nikt nie wierzy. Ja i tak jestem pod wrażeniem, że Ministerstwo tak długo zachowało cierpliwość. Natomiast jeśli wyobrazimy sobie co za te pieniądze można było zrobić chociażby w kierunku aptecznym (dyżury, marże itd.) to nagle okazuje się, że nie możemy się zgodzić na to, żeby jakaś wąska grupa “przeginając” po prostu wyłudzała pieniądze z NFZ, a cała reszta miała z tym duży problem – mówił Tomków.
Jego zdaniem nie może być tak, że w jednej aptece recepta jest droga, a w innej jest jeszcze 100 razy droższa. Przypomniał, że receptura apteczna nie może w ten sposób działać, że są specjalne cenniki z zawyżonymi cenami surowców.
– Niestety tutaj jest parę czarnych owiec w naszym środowisku. Jeśli wiemy, że takie sytuacje występują, to nie powinniśmy ich bronić tylko powinniśmy zadbać o to, żeby nie stały się źródłem przychodu takim, jakim był wywóz leków. To co się w tej chwili stało, to pokłosie działań, do których doprowadziła niestety bardzo wąska grupa właścicieli aptek. To jest troszeczkę tak jak było z wywozem leków, kiedy wszyscy musieliśmy ponieść konsekwencje tego co robiła bardzo wąska grupa osób – twierdzi wiceprezes NRA.
Podkreślił jednocześnie, że receptura apteczna jest ważna i potrzebna. Musi być też opłacalna dla aptek, dlatego też wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zapowiedział podniesienie taxa laborum. Ta kwota wynagrodzenia za wykonanie leku recepturowego, miałaby być powiązana z minimalnym lub średnim wynagrodzeniem, aby razem z nim rosła. Obecnie taxa laborum jest od kilkunastu lat niezmienna. Wynosi 24,66 zł dla leków wykonywanych w warunkach aseptycznych i 12,33 zł dla pozostałych leków
©MGR.FARM
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
1 komentarz Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]