Na początku 2021 roku sieć aptek Dr.Max uruchomiła aplikację mobilną o nazwie „Mój Farmaceuta”. Była ona reklamowana jako „nowa forma świadczenia usługi opieki farmaceutycznej”. Dzięki niej pacjent miał zyskiwać dostęp do bazy leków, ale mógł też ustawić przypomnienie o zażyciu leków czy wyszukać najbliższe apteki Dr.Max. Jedną z funkcjonalności aplikacji był również czat z farmaceutą, z którym można było skonsultować kwestie dotyczące zażywanych leków.
Aplikacja od samego początku budziła kontrowersje w środowisku aptekarskim. Wskazywano, że to kolejny sposób na obejście zakazu reklamy aptek (art. 94a Prawa farmaceutycznego), a celem aplikacji jest zwiększanie sprzedaży w placówkach Dr.Max. Przedstawiciele firmy zaprzeczali jednak tym zarzutom. Przekonywali, że aplikacja ma „służyć pacjentom i nie ma przełożenia na sprzedaż w aptekach”.
Sieć bardzo intensywnie promowała też swój nowy produkt wśród pracowników aptek Dr.Max. To właśnie oni informowali swoich pacjentów o aplikacji i zachęcali do jej instalowania. Dysponowali w tym celu ulotkami informacyjnymi, z kodem QR, który umożliwiał zapisanie w aplikacji pierwszej transakcji, jeszcze przed jej zainstalowaniem.
50 000 zł kary od Podkarpackiego WIF
Funkcjonowanie aplikacji bardzo szybko przyciągnęło uwagę inspekcji farmaceutycznej. W rezultacie niespełna rok po jej uruchomieniu – w kwietniu 2022 – Podkarpacki WIF uznał, że aplikacja narusza zakaz reklamy aptek. Inspektorzy przeprowadzili w tej sprawie bardzo szczegółowe postępowanie. W jego trakcie przesłuchali ponad 40 kierowników aptek Dr.Max z Podkarpacia.
Organ w swojej decyzji skupił się na tym, że aplikacja wybiórczo wskazywała lokalizację najbliższej apteki sieci Dr.Max – ignorując pozostałe. Poza tym logo aplikacji i jej kolorystyka, były identyczne z logo sieci aptek.
– Podobieństwo zachodzące między oznaczeniem promowanej Aplikacji oraz poszczególnych aptek sieci jest na tyle wyraźne, że umożliwia konsumentom/pacjentom właściwe powiązanie reklamy Aplikacji z Aptekami. W ocenie Organu zamiarem strony jest spowodowanie u odbiorcy (nabywcy) woli skorzystania z oferty apteki należącej do Dr.Max. W konsekwencji celem jest pozyskanie klientów oraz kształtowanie pozytywnego wizerunku sieci wśród klientów. Tym samym Spółka swoje działania ukierunkowała na ominięcie zakazu reklamy aptek, wyrażonego w art. 94a P.f. – wskazał Podkarpacki WIF.
Finalnie organ uznał więc, że doszło w tej sytuacji do naruszenia zakazu reklamy aptek. WIF zdecydował się wymierzyć spółce maksymalną karę, przewidzianą w przepisach – 50 000 zł. Ustalając wymiar kary organ wziął pod uwagę, że reklama dotyczyła całej sieci aptek, trwała prawie rok i miała szeroki zakres.
Wyświetlanie reklam i zwiększanie sprzedaży
Pod koniec ubiegłego roku postępowanie w sprawie aplikacji „Mój farmaceuta” wszczął Lubuski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny. Aby sprawdzić jej działanie, aplikację na swoim telefonie zainstalował sam Inspektor. Okazało się, że aplikacja zaczęła proponować mu (mężczyźnie) stosowanie produktów dla kobiet w początkowym etapie ciąży.
W toku postępowania WIF zarządał wyjaśnień w tej sprawie od franczyzodawcy Dr.Max. Firma stwierdziła, że tego typu rekomendacje są generowane w aplikacji automatycznie, a „Usługodawca może aplikacje udostępnić innym sklepom świadczącym usługi”.
– W ocenie Organu przekazane stanowisko w żaden sposób nie mieści się w bardzo szeroko rozumianej opiece farmaceutycznej, ponieważ jak podmiot wielokrotnie podnosił aplikacja ma służyć pacjentowi, a nie korporacji. Pacjent ma otrzymywać pomoc farmaceuty – co sugeruje nazwa aplikacji, a nie handlowy SPAM generowany przez automat informujący mężczyznę o produkcie, który jest mu niezbędny w pierwszym etapie ciąży – cenił Lubuski WIF.
Niepokój organu wzbudził też fakt, że dane o lekach i zdrowiu użytkowników są administrowane przez podmiot prywatny nie związany z ochroną zdrowia. Ten z kolei zgodnie z polityką prywatności może swoją platformę udostępnić podmiotom trzecim.
– W ocenie organu, danych i informacji pozyskanych w ramach opieki farmaceutycznej farmaceuta nie ma prawa udostępniać podmiotom niewskazanym w ustawie – wskazuje WIF.
Zmuszanie i rozliczanie farmaceutów
Lubuski Inspektor w trakcie postępowania stwierdził również, że farmaceuci (przynajmniej początkowo) byli rozliczani z liczby instalacji aplikacji dokonanych przez pacjentów. W jego ocenie franczyzodawca dzięki zapisom umowy franczyzowej zmusił franczyzobiorców do wdrażania oprogramowania jak również propagowania oprogramowania wśród pacjentów. W tym konkretnym przypadku to farmaceuta pracujący w aptece miał obowiązek zwiększać liczbę instalacji. To z kolei przekładało się na ułatwienie docierania z treścią reklamową do użytkownika, tym samym zwiększania sprzedaży.
– Rozliczanie farmaceuty z liczby instalacji oprogramowania jest ingerowaniem w zawód przez franczyzodawcę, który to kontroluje personel zatrudniony w innym przedsiębiorstwie oficjalnie związanym wyłącznie umową franczyzową. Praktyka ta wywiera wpływ na pracowników aptek, którzy nie są związani umowami z franczyzodawcą, a są przymuszani do realizowania polityki umowy franczyzowej – czytamy w decyzji WIF.
W ocenie organu oferty oraz przypomnienia w aplikacji służyły jedynie zwiększeniu sprzedaży. Aplikacja nie miała też nic wspólnego z pojęciem opieki farmaceutycznej w rozumieniu ustawy o zawodzie farmaceuty. Z kolei rozliczanie farmaceuty przez zewnętrzny podmiot nie mieściło się w żadnej definicji ustawowej.
– W ocenie LWIF, funkcjonowanie aplikacji należy uznać za szkodliwe i naruszające art. 94a ustawy Prawo farmaceutyczne, ale przede wszystkim nieakceptowalne jest wykorzystywanie zawodu zaufania publicznego – farmaceuty – do realizacji celów, które mają się przełożyć na zwiększenie sprzedaży produktów „Dr.Max”, czy w aptece, czy w drogerii, czy w księgarni – czytamy w decyzji WIF.
„Farmaceuta” w nazwie aplikacji
Organ zwrócił również uwagę na fakt, że aplikacja w nazwie stosuje zastrzeżoną nazwę „farmaceuta”. Ta zgodnie z art. 20 Ustawy z dnia 10 grudnia 2020 r. o zawodzie farmaceuty, jest przypisana do osoby, legitymującej się prawem wykonywania zawodu.
– W ocenie organu działanie aplikacji ma cel marketingowy i zwiększający sprzedaż produktów w kanałach grupy franczyzowej, czy szeroko pojętej sieci. Rola farmaceuty w aplikacji w ocenie organu jest szczątkowa, a najwięcej farmaceuty jest w nazwie oraz przy pozyskiwaniu nowego użytkownika – czytamy w decyzji WIF.
Co ciekawe Inspektor na początku postępowania wystąpił do Naczelnej Rady Aptekarskiej o opinię w sprawie, czy podmiot nieprowadzący aptek może posługiwać się terminem „Mój farmaceuta”. Z akt sprawy nie wynika, by NRA na to pismo odpowiedziała. Jednocześnie WIF zwracał się też do Lubuskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej o udzielenie opinii w zakresie świadczenia usługi opieki farmaceutycznej oraz posługiwania się terminem „mój farmaceuta” przez aplikację. LOIA miała odmówić ustosunkowania się do złożonego wniosku. Lubuski WIF był jednak nieustępliwy.
– 26 stycznia 2023r. skierowano pismo do LOIA w związku ze złożoną odmową udzielenia opinii i wskazano, że w Rzeczpospolitej Polskiej nie ma organu Generalnego Inspektora Farmaceutycznego, a jest Główny Inspektor Farmaceutyczny pełniący funkcję II organu w postępowaniu administracyjnym oraz wskazano, że Rada Aptekarska jest uprawniona do opiniowania aktów prawnych w tym zasad wykonywania zawodu przez farmaceutów. Wskazano przepisy ustawy z dnia 19 kwietnia 1991r. o izbach aptekarskich które regulują tą kwestię – czytamy w aktach sprawy.
W marcu 2023 r. LOIA poinformowała WIF, że funkcjonowanie aplikacji „zostanie przedyskutowane”. Z kolei w maju Izba poinformowała, że „sprawa była omawiana oraz oczekuje przekazania zawiadomienia do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej”.
To nie jest opieka farmaceutyczna
W ocenie Lubuskiego WIF aplikacja nie miała nic wspólnego z opieką farmaceutyczną. Jej celem było zwiększenie sprzedaży w związanych umową franczyzową aptekach Dr.Max. Zachęcała odbiorców do zapoznania się i skorzystania z oferty dostępnej w sieci aptek poprzez prezentowanie w ekranie głównym wybranych produktów.
– Były więc elementem szerszego przekazu, mającego na celu zachęcenie do zakupów w danej sieci aptek – „Dr.Max”, stanowiącego formę popularyzowania tej sieci apteki. Zachęcały do korzystania z jej usług i zwiększenia tym samym sprzedaży, co zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem stanowi zabronią przez art. 94a P.f. reklamę apteki. Tego typu działanie stymuluje bowiem pozyskiwanie klientów, a w konsekwencji zwiększanie sprzedaży, gdyż jest zachętą do skorzystania z usług tej konkretnej apteki. W praktyce zatem prowadzi do obejścia zakazu reklamowania apteki i jej działalności – uznał WIF.
- Czytaj również: Dr.Max zaskoczony i zaniepokojony decyzją Podkarpackiego WIF ws. aplikacji „Twój Farmaceuta”
Zgodnie z art. 129b ust. 1 ustawy – Prawo farmaceutyczne na naruszenie zakazu reklamy aptek WIF można nałożyć karę nawet w wysokości 50 000 zł. Lubuski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny zdecydował, że w tym wypadku najbardziej adekwatna będzie kara 1000 zł.
– Ustalając wysokość kary organ wziął pod uwagę stopień i okoliczności naruszenia zakazu, o którym mowa w art. 94a ust. 1 Prawa farmaceutycznego (w tym okoliczność, że przedsiębiorca dopuszczał się już wcześniej wskazanego wyżej deliktu administracyjnego), czasokres prowadzenia niedozwolonej reklamy oraz jej formę. Tut. Organ wskazuje, iż wymiar kary ma na celu nadanie jej roli prewencyjnej, która ma jednocześnie zapobiec ponownemu naruszeniu reklamy apteki i ich działalności – czytamy w uzasadnieniu decyzji.
©MGR.FARM
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
0 komentarzy - napisz pierwszy Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]