Antybiotyki, leki przeciwcukrzycowe, silne środki przeciwbólowe, preparaty hormonalne… lista produktów leczniczych, do których pacjenci mają w ostatnim czasie utrudniony dostęp w aptekach, nieustannie się wydłuża. Do Ministra Zdrowia piszą w tej sprawie parlamentarzyści, ten jednak podkreśla, że w Polsce nie ma „systemowego” problemu braku leków. Te które się zdarzają, są określane mianem „incydentalnych”.
W ostatnim czasie te incydenty pojawiają się jednak coraz częściej. Zaczyna brakować pojedynczych, ale ważnych leków – w dodatku takich, które nie mają swoich odpowiedników (np. Alfadiol, Mytelaze). Coraz częściej też przyczyną problemu jest wycofanie się producentów z dystrybucji lub produkcji leków w naszym kraju. Jako powody wskazywane są: niska opłacalność i rosnące koszty (czytaj również: Możliwa jest reglamentacja leków w aptekach. Brakuje ich dla chorych…).
Uzależnienie od Chin i Indii
O ile jeszcze kilka lat temu jako główny powód braku leków w polskich aptekach, wskazywano ich nielegalny wywóz, o tyle dzisiaj przyczyn jest więc więcej. Eksperci zarzucają rządowi, że na czas nie zadbali o zabezpieczenie polskich pacjentów i wsparcie dla rodzimej produkcji leków. Zamiast tego wprowadzona w 2012 roku ustawa refundacyjna wymusza ciągłe obniżanie ich cen.
– Jeżeli nie wprowadzi się systemu zachęt do produkowania leków w Polsce, to kryzys się wydarzy. Polityka cenowa, wynikająca z naszej ustawy refundacyjnej, premiuje najtańszych producentów, czyli z reguły producentów niepolskich. Nie zachęca to do produkcji leków w naszym kraju – mówiła w programie „Kwadrans z farmacją” Barbara Misiewicz-Jagielak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
W jej ocenie stosunek leków produkowanych w Polsce do importowanych zmienia się na niekorzyść Polski. To sprawia, że poczucie bezpieczeństwa lekowego jest coraz mniejsze (czytaj również: Surowiec z Chin nie przeszedł badań. Od kwietnia brakuje go w aptekach…).
Problemem jest też uzależnienie naszego kraju od substancji czynnych (API) sprowadzanych z Chin czy Indii, gdzie są one najtańsze. Tę sytuację można niestety porównać do uzależnienia od dostaw gazu z Rosji. Kraje europejskie sprowadzając nawet 80% API z Azji, są poniekąd zdane na łaskę tamtejszych wytwórców. Gdy z jakichś powodów ich dostawy zostają zaburzone, pojawia się problem z dostępem do leków w aptekach. Niestety o ile Polska w porę zaczęła uniezależniać się od dostaw gazu z Rosji, to nadal brakuje działań uniezależniających nas od substancji czynnych z Chin i Indii (czytaj również: Problemy z dostawami prądu w Chinach. Czy czeka nas kolejny kryzys lekowy?).
Cena bezpieczeństwa i niezależności
Oczywiście żaden kraj nie jest w stanie produkować wszystkich substancji czynnych. W ocenie Barbary Misiewicz-Jagielak wystarczyłoby jednak, aby uniezależnić się od tych najważniejszych, stosowanych przez największe grupy pacjentów.
– Jeśli mamy odbudować sektor produkcji substancji czynnych, powinna powstać lista leków produkowanych w Polsce. Wiem, że prace i dyskusje nad tym trwają bardzo długo. Z mojego farmaceutycznego nosa wynika, że to powinny być leki najczęściej stosowane przez pacjentów – może jeden wybrany z każdej klasy, bez którego polski pacjent nie może się obyć. Natomiast trzeba liczyć się z tym, że to będzie cena wyższa niż API produkowanych w Chinach. Ale bezpieczeństwo ma swoją cenę – mówi wiceprezes PZPPF.
Jako jeden z problemów, utrudniających zapewnienie Polsce bezpieczeństwa lekowego, Misiewicz-Jagielak wskazuje też ustawę refundacyjną. Znajdujący się w niej mechanizm wymusza nieustanne obniżanie cen leków. W jej ocenie już dawno została przekroczona granica tych obniżek, która gwarantowała rentowność obrotu lekami refundowanymi. Z tego też powodu część producentów wycofuje swoje leki ze sprzedaży w Polsce. Sytuację tę miała poprawić nowelizacja ustawy, jednak jej projekt – oddany do konsultacji publicznych w ubiegłym roku – wzbudził wiele kontrowersji. Dlatego PZPPF w oficjalnym stanowisku sygnowanym też przez inne organizacje branżowe, skrytykował jego obecny kształt.
– Moim zdaniem liczba kontrowersyjnych zmian w aktualnym projekcie nowelizacji ustawy refundacyjnej jest tak duża, że opór różnych środowisk będzie ogromny. Ale są też zapisy bardzo korzystne. My również uważamy, że marże hurtowe i marże detaliczne są zbyt niskie. Dobrym pomysłem jest wyjęcie niektórych zapisów i procedowanie ich osobno, aby nie powodować perturbacji na tym bardzo delikatnym rynku – przyznaje Barbara Misiewicz-Jagielak.
Kryzys lekowy jeszcze przed nami
Wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego uspokaja jednak, że w najbliższych miesiącach, do kryzysu energetycznego, nie dołączy jeszcze kryzys lekowy. Ważna jest jednak współpraca rządu ze środowiskiem producentów, aby zapobiegać jednostkowym brakom leków.
– Nam przede wszystkim potrzebna jest bardzo bliska relacja z Ministerstwem Zdrowia. Żebyśmy na bieżąco wiedzieli, jakich leków brakuje, jaka firma się wycofała, jakie są tendencje. Żebyśmy my mogli się szybciej przygotować. W czasie pandemii tej koordynacji brakowało – przyznaje Misiewicz-Jagielak w programie „Kwadrans z farmacją”.
Jak taka współpraca może wyglądać okazało się niedawno w przypadku leku Alfadiol. Po wycofaniu z jego sprzedaży w Polsce przez firmę GSK, jego produkcję zamierza przejąć firma Polpharma. Stało się tak po tym, jak zwrócił się o to do polskiego producenta resort zdrowia (czytaj więcej: Polpharma przejmuje produkcję leku Alfadiol. „Ministerstwo zwróciło się o wsparcie”…).
©MGR.FARM
Jak oceniasz artykuł?
Twoja ocena: Jeszcze nie oceniłeś/aś artykułuUdostępnij tekst w mediach społecznościowych
1 komentarz Komentujesz jako gość [zaloguj się lub zarejestruj]